Witajcie Kochane!
Dziś piękna pogoda a mnie dopadło przeziębienie i niestety ze spacerku z dzieciakami nici bo fatalnie się czuję ale że nie mogę nic nie robić to naskrobię Wam recenzję cieni Pierre Rene - Chic Eyeshadow a w bonusie dostaniecie makijaż krok po kroku wykonany właśnie w całości tymi cieniami, tylko proszę o wyrozumiałość była to moja pierwsza próba stworzenia takiego makijażu :)
Mój skromny zestaw tych cieni składa się z 6 kolorków
145 Coral
121 Firs Date
41 Dune
65 Artic Night
61 Lazoor
118 Fudge Saphire
a tutaj swatche wszystkich cieni nałożone na korektor
zdjęcie bez lampy w świetle dziennym kolory od lewej górny rząd 41, 121, 118, 61,
dolny rząd 65, 145
zdjęcie z lampą
Najbardziej lubię kolory 118, który idealnie nadaje się do rozjaśniania wewnętrznego kącika oka lub do rozcierania granic cieni daje taki fajny efekt satyny oraz 121 do zewnętrznego kącika oka aby go przyciemnić, fajny delikatny efekt daje też na dolnej powiece. Te dwa kolorki fajnie się nakładają najmniej ze wszystkich się osypują, są dość zbite i nie giną przy rozcieraniu.
Kolejnym najczęściej używanym kolorkiem jest 145 odcień również satynowy ale ma bardziej sypką konsystencję niż dwa wcześniejsze, troszkę się osypuje ale za to posiada drobinki pięknie połyskujące na złoto najczęściej używam tego odcienia na środkową część górnej powieki lub roztarcie granic ciemnych cieni ponieważ moja opadająca powieka wymaga wyciągania cieni ponad załamanie ten kolorek fajnie się sprawdza.
Kolorki 65 i 41 to cienie lekko wilgotne jakby mokre, granat jest pięknie napigmentowany i mocny a 41 daje świetlisty jakby kremowy efekt ale najlepiej nakładać go pacynką z gąbeczki wtedy najlepiej się trzyma, pędzelkiem jednak trudno uzyskać pożądany efekt, najmniej trafionym kolorem mimo, że piękny jest nr 61 nie dość że uszkodziłam go przy pierwszym otwieraniu (trzeba uważać na dość mocne zamknięcie ponieważ zdecydowany i nieumiejętny ruch jak w moim przypadku grozi wsadzeniem palucha w cień :) ), cień się osypuje i mimo wrażenia lekkiej wilgotności jest kruchy a przy blendowaniu zanika niestety :( a szkoda bo odcień jest piękny i posiada delikatne srebrne drobinki.
Moja ocena tych cieni to 4/5 i jeśli miałabym powiedzieć czy je kiedyś jeszcze kupię to z pewnością tak bo gama kolorystyczna jest bardzo duża a tylko 1 na 6 cieni mnie zawiódł :) nałożone na bazę trzymają się długo na powiece i nie znikają po kilku godzinach.
Znalazłam też fajne rozwiązanie na przechowywanie tych cieni mam je wszystkie w jednym miejscu i nie tracę czasu na szukanie, prostokątne metalowe, kolorowe puszeczki, które wyszperałam w Pepco za 3,99 zł mieszczą 8 szt. tych cieni, są też okrągłe, które zakupię na cienie Miyo.
A teraz mój bonus w postaci makijażu oka tymi cieniami, makijaż krok po kroku zatem pędzle w łapki i malujemy :)
1. nakładamy bazę i matowy jasnobeżowy cień
2. w zewnętrznym kąciku nakładamy cień nr 65
3. na środek nakładamy cień nr 61
4. rozcieramy granice cieni i łączymy je ze sobą
5. na wewnętrzny kącik nakładamy cień nr118 i łączymy z pozostałymi, cień nakładamy również na 1/3 dolnej powieki
6. ponad załamanie powieki nakładamy cień nr 145 a pod łuk brwiowy 118 i rozcieramy granice kierując się w stronę wewnątrz oka
7. przy linii rzęs rysujemy kreskę czarną kredką Pierre Rene i rozcieramy ją pędzelkiem-gąbeczką
8. na dolnej powiece rysujemy kreskę tą samą kredką i rozcieramy ją cieniem nr 121 łącząc i rozcierając granicę z jasnym cieniem
9. tuszujemy rzęsy a na linię wodną nakładamy kredkę w odcieniu nude Miyo i oko gotowe :)
I jak Wam się podoba? :) sprostałam zadaniu choć w małej części?
pozdrawiam i do następnego
Renata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz